23 grudzień

Święta. Święta. Święta. Przygotowanie wigilijnych potraw, porządki, składanie życzeń, kupywanie prezentów. Pogoń za doskonałością, byleby zdąrzyć do Bożego Narodzenia. Byleby wszystko zostało dopięte na ostatni guzik.
U mnie wspaniale. Chłopak, rodzina. Przez zaledwie miesiąc mój świat obrucił się do góry nogami. Nareszcie wiem, gdzie jest moje miejsce. Wszystko układa się tak, jak powinno i jest mi z tym naprawdę dobrze.

Jestem szczęśliwa, nareszcie mogę to przyznać.

Kocham Cię, tak bezwarunkowo, z całego serca.

20 listopad

Nadal czułam jego dłonie, gdy mnie obejmował. Było mi dobrze. Ale to nie były TE dłonie. To już nie to samo. Kilka nocy w jego towarzystwie - ja załamana, on wręcz przeciwnie. Na końcu zmieszał mnie z błotem, mówiąc, że to nic nie znaczyło. Cudownie.

Dostać kopa w dupę od życia jest naprawdę przyjemnie.

Kochanie, nie martw się, teraz ja odegram się na Tobie. Jutro szkoła. Ludzie uwielbiają plotki. Tak, jestem wredną osobą, ale nic nie poradzę na to, że to Ty rozpocząłeś tą wojnę.

13 listopad.

Jest znacznie lepiej. Uczę się wszystkiego od nowa. Jest mi dobrze. Tak myślę.

Przyjęłam propozycję spaceru. Nie opierałam się, gdy trzymał moją dłoń w swojej. Nie opierałam się, gdy mnie całował. Nie kocham Go, po prostu zapominam o smutkach w Jego towarzystwie. Mam nadzieję, że kiedyś się to zmieni - na lepsze oczywiście.

- Mamo, dlaczego życie jest takie trudne?
- Gdyby było łatwe, nie nazywałoby się to życiem.

5 listopad

Myślisz, że nie widzę, jak Cię do mnie ciągnie? Widzę. Dlatego specjalnie się od Ciebie oddalam, by nie zniszczyć Cię swoją obecnością. Robię to z troski o Ciebie, więc bądź tak miły i zrozum mnie. Przestań mi się narzucać. Proszę.

Wszystkich Świętych najgorszym dniem roku od razu po dniu, w którym umarłeś. To było piekło. Proszę, nie daj mi przeżywać tego na nowo.

Głuche prośby. 


A teraz koniec. Odcinam się od wszystkiego. Będę sama, będę żyła dla siebie. Muszę w końcu zadbać o to, co ze mnie jeszcze pozostało. Haloween nie trwa wiecznie. Trzeba w końcu zdjąć maskę z twarzy i pokazać światu prawdziwą siebie.


Definitywnie wyrzucam wszystko, co mi się z Tobą kojarzy... Może prócz naszego wspólnego zdjęcia, na którym tak słodko się uśmiechałeś. Ten widok spamiętam na zawsze. Oszukam siebie samą, udając, że nadal taki jesteś - żywy, wesoły.


- Kocham Cię.
- Mnie nie da się kochać, więc się zamknij.

31 październik

- Witamy wśród żywych.
Tak, powitania zawsze są wspaniałe. Tylko mi pozazdrościć. Bycie w centum uwagi, sztuczne uśmiechy, wyidealizowana radość. Wprost to uwielbiam.
Lubię sarkazmować.

Haloween. Marcin kazał mi się bawić.
- Chodź, smutasie. Będzie fajnie.
Fajnie? Być może. Browary, fajki, koka. To jest moje nowe życie.


Dziękuję Ci, kochany, że bierzesz mnie ze sobą. Do grobu.

27 październik

Każdy narkotyk jest złem. Ćpanie to świństwo. Wyniszcza. Marnuje. A w końcu i ZABIJA.Odchodzisz powoli, sam nie zdając sobie z tego sprawy. Powiedz mi teraz, czemu ćpałeś? Na co Ci to było? [...] Cisza. Nie masz nic do powiedzenia.
Muszę uświadomić sobie, że nie otrzymam od Ciebie już ani jednej odpowiedzi. Z kolei świadomość, że gdzieś tam przy mnie jesteś, pomaga mi. Czysta sprzeczność.

- Co Ci jest?
- Nic. Umieram. Właśnie tak zwalczam swoje problemy. To jest moja ucieczka od nich.

23 październik

Powróciłam do rysowania. Myślę, że tym chcę się zajmować w życiu. Taka moja osobista pasja. Może zapiszę się na lekcję? Przydałoby mi się.

Każda kreska stawiana ostrożnie, dokładnie przemyślana. Jakby miało to decydować o moim życiu.

Zaczynam optymistycznie patrzeć w przyszłość.

21 październik

Powoli zaczynam sobie radzić. Muszę. Nie mogę zmarnować reszty życia, chyba nie po to się urodziłam. Trzeba po prostu pogodzić się z faktami i żyć dalej, zapominając o przeszłości. Więc... Od dziś koniec użalania się nad sobą. Biorę się w garść. Zaczynam trzeźwo myśleć.

Po jakimś czasie może zacznę cieszyć się z życia.

19 październik

Picie pomogło. Stanowczo. Zapomniałam o wszystkim... Na kilka dobrych chwil. Teraz wszystko powróciło z podwójną siłą.
Jego siostra przyniosła mi list. Ten charakter pisma, ten zapach. On mnie kochał, podobno zawsze będzie. A więc,  kochasz mnie?

Brak odpowiedzi.

Brak jego ciepła mnie dobija.

17 październik

Już po pogrzebie. Uciekłam, nie dałam rady. Gdy zobaczyłam Jego zapłakaną rodzinę, czarną trumnę i Jego w niej...Cała siła, którą tak starannie w sobie pozorowałam, uciekła w ułamku sekundy.
Powróciłam do nałogu. Chyba liczę, że alkohol i papierosy jakoś mi pomogą odzyskać dawne życie. W pewnym sensie pomogą. Szkoda jedynie, że nie pojawi się w nim teraz połówka, idealnie pasująca do mojego serca, która wyciągnęłaby mnie z tego bagna. Przestałam wierzyć w miłość.

R o z p a d a m  s i ę  n a  t y s i ą c e  k a w a ł k ó w.

16 październik

Jutro pogrzeb. Iść? Nie iść? Przyniosę sobie kwiata i zrobię wyliczankę. Najlepiej od razu cały bukiet.

Pójdę.

Płaczę.
Tęsknię.
Naprawdę tęsknię.
Czemu, gdy już jest dobrze, znajdzie się coś, co to wszystko spieprzy? Czemu nie może być tak, jak wcześniej? Chora iluzja wspaniałych, szczęśliwych czasów. Przeszłość, która zmieniła się w szarą rzeczywistość.
Mam dość, naprawdę dość.
Jednak muszę coś ze sobą zrobić. Nie mogę się teraz poddać. Nie tak łatwo, jak zrobił to On. Będę walczyć, będę żyć. Bo On właśnie tego by chciał.

16 październik

Wciąż nie mogę w to uwierzyć. Odszedł. Bezpowrotnie. Jak? Czemu? Dlaczego?
Tęsknię.
Tak, życie stanowczo jest jakimś dziwnym dowcipem, który trzeba, a może chce się, zakończyć.
Teraz ja mam ochotę odejść. Bez niego to już nie będzie to samo.